Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za naprawy i poprawki po wandalach co roku płacimy kilkadziesiąt tysięcy złotych!

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
- Jacyś idioci zniszczyli nowy plac zabaw! Nawet roku nie wytrzymał. Zniszczone, skopane. Widać, że musieli szarpać, że walili w to pewnie z godzinę - informuje Czytelniczka o zniszczonym placu zabaw w podwórku przy ulicy Krzywoustego.

Plac dopiero co powstał (dokładnie w wakacje). Wywalczyli go sobie sami mieszkańcy w ramach budżetu obywatelskiego. Dookoła wysprzątano teren, pomalowano na kolorowo mur, postawiono urządzenia, ogrodzono. Miało być ładnie. Było przez kilka miesięcy.
- Ręce opadają - dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Paweł Jakubowski ciężko wzdycha, gdy w poniedziałkowy poranek opisuję mu zniszczenia na placu. - Przecież tego nie zrobili kosmici czy przyjezdni z Górczyna. Tylko miejscowi. Pewnie pół okolicy wie, kto. Szkoda słów - dodaje Jakubowski. Pewnie, naprawa będzie z ubezpieczenia, ale... - Jeśli ludziom jest obojętne, że ktoś im niszczy plac, to w życiu nie uda się go utrzymać w dobrym stanie - dodaje na koniec rozmowy Jakubowski.

Nie do policzenia
Szef zakładu komunalnego przyznaje, że na naprawy i poprawki po wandalach co roku wycieka stróżką z budżetu firmy „kilkadziesiąt tysięcy”.
Dokładnych szacunków nikt nia ma, bo w spółdzielniach mieszkaniowych czy w wydziale infrastruktury nie ma tabelki: wydane na wandali. Ale ciągłe uzupełnianie skradzionych kwiatów, ratowanie połamanych drzew, wstawianie szyb i ławek na przystankach czy zamalowanie wulgaryzmów na ścianach kosztuje w skali miasta (urząd, spółdzielnie mieszkaniowe, ZGM) na pewno około 100, a może i 200 tys. zł! Czyli tyle, ile kosztują na przykład dwa lub cztery nowiutkie place zabaw. - Tylko że wandale nie myślą takimi kategoriami. A_przecież w jakiś sposób ich rodzice też się na te naprawy składają - mówił Jerzy Grodecki, z którym oglądałem wczoraj zniszczony plac.
Tymczasem chuligani nie mają żadnych zahamowań. Dość powiedzieć, że niedawno na Pomorskiej upaćkano blok, który... miał jeszcze mokrą farbę po remoncie! Fachowcy od razu zamalowali „tfurczość” bezmyślnych chuliganów.

Oburzenie nie wystarczy
Rzecznik lubuskich policjantów Sławomir Konieczny tłumaczy, że nawet największe oburzenie na robotę wandali nic nie da, jeśli nie przełoży się na reagowanie. - Nie chodzi o to, by od razu interweniować. Wystarczy za to telefon na policję z informacją, że coś złego się dzieje. Albo nawet prewencyjne uprzedzenie, że gdzieś zbiera się ekipa z piwem - wyjaśnia Konieczny.
Dodaje, że wandalom służy zmowa milczenia. - Często jest tak, że wiemy, kto odpowiada za robienie osiedlowego bałaganu. Może więc ukrócić anonimowo jego „zabawy”? - radzi policjant.

Telefon policji to 997. Do straży: 95 735 57 28.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto