Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co dzieje się w mieszkaniu przy Fredry? Kobiety zachorowały. Piszą już do Strasburga

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Pani Małgorzata nie mieszka już przy ul. Fredry 22. rok.
Pani Małgorzata nie mieszka już przy ul. Fredry 22. rok. Jarosław Miłkowski
Pani Małgorzata wraz z mamą uważa, że ponad 20 lat temu sąsiedzi urządzili w swoim mieszkaniu pralnię używanych ciuchów. W mieszkaniu gorzowianek zaczął się unosić dziwny zapach, a one same zaczęły chorować. Niedawno drugi raz przegrały w sądzie. Napisały więc do Strasburga.

- 20 lat szukałyśmy sprawiedliwości, a teraz jeszcze przychodzi nam zapłacić ponad 40 tys. zł - mówi nam Małgorzata Kuziak. Dziś wraz z mamą Kazimierą wynajmuje mieszkanie przy ul. Kościuszki, ale obie panie od końca lat 70. mają też mieszkanie własnościowe w czteropiętrowcu przy ul. Fredry na os. Staszica. Tam jednak nie mieszkają od 16 września 1999 roku. Życie w mieszkaniu na parterze doprowadziło bowiem do rozstroju ich zdrowia.

Choroba goni chorobę

49-letnia dziś pani Małgorzata jeszcze przed trzydziestką nabawiła się m.in. przewlekłego zapalenia błony śluzowej jamy nosowej i gardła, uczucia duszności, wzrostu temperatur. Z kolei jej 79-letnia dziś mama od dwóch dekad ma m.in. wrzody żołądka, nadciśnienie i alergię.

Zdaniem kobiet, za ich stan zdrowia odpowiada to, że gdy mieszkały przy ul. Fredry to sąsiedzi z góry mieli prowadzić w mieszkaniu pralnię chemiczną. Efektem tego jest to, że do mieszkania zaczęła wdzierać się wilgoć, do tego unosić się dziwny zapach, później pojawiły się choroby i kobiety wyprowadziły się z własnego mieszkania. Z kolei na ścianach pojawił się szarobrunatny nalot, przypominający maź.

Sanepid nic nie wykrył

Gdy pojawił się problem, kobiety rozpoczęły walkę o rozwiązanie problemu. Na początku mieszkanie odwiedził sanepid. Badał, czy powietrze zawiera substancje, które mogą emitować niektóre materiały budowlane. Badania nie potwierdziły jednak przekroczenia żadnej normy. Były one jednak zrobione po wcześniejszym wietrzeniu mieszkania.
Jeszcze pod koniec XX wieku sprawa trafiła do prokuratury. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania. Panie Kuziak poszły więc do sądu. W prywatnym akcie oskarżenia wskazały nie tylko sąsiadów (zdaniem kobiet, mieli prać w swoim mieszkaniu używane ubrania, a następnie sprzedawać w sklepie; tak ustaliła też prokuratura) ale również spółdzielnię mieszkaniową (miała nie reagować na informacje dotyczące występowania związków chemicznych) i sanepid (że badania nie zostały przeprowadzone prawidłowo, więc urząd nie dopełnił obowiązków). Sąd rejonowy w Gorzowie umorzył jednak postępowanie, a sąd drugiej instancji tę decyzję podtrzymał. To mniej więcej w tamtym czasie, około 20 lat temu, po raz pierwszy pisaliśmy o sytuacji Kazimiery i Małgorzaty Kuziak.

Gorzowianki pisały do prezydentów

Kobiety jednak nie dawały za wygraną. Kilkanaście lat temu pisały m.in. do ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, a pięć lat temu do prezydenta RP Andrzeja Dudy czy prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego. Kilka lat temu ponownie skierowały też sprawę do sądu, ty, razem z powództwa cywilnego.

Sytuacja cały czas jest nie posunęła się o milimetr. Sprawa w sądzie zakończyła się dopiero dwa lata temu. A Sąd Apelacyjny w Szczecinie nie tylko oddalił apelację gorzowianek, ale także zasądził zapłacenie na rzecz sąsiadów, Prokuratorii Generalnej czy spółdzielni kosztów procesowych. W sumie każda z pań ma zapłacić po około 20 tys. zł.
- Jak mamy to zrobić?! My takich pieniędzy nie mamy. Tym bardziej, że płacimy jednocześnie za wynajem mieszkania i za mieszkanie, w którym nie mieszkamy - mówił Małgorzata Kuziak.
- To dlaczego tego przy ul. Fredry nie sprzedacie? - pyta nasz dziennikarz.
- Nie mogłybyśmy sprzedać komuś mieszkania, w którym można stracić zdrowie - odpowiada gorzowianka. W ostatnich tygodniach zeszłego roku wraz z mamą złożyły w spółdzielni prośbę o wycofanie wniosku egzekucyjnego w sprawie zasądzonych spółdzielni należności. Spółdzielnia na to się nie zgodziła.

Spółdzielnia: - Proponowaliśmy zamianę

- My wiele razy wykazywaliśmy dobrą wolę. Proponowaliśmy m.in. zamianę mieszkania. Panie Kuziak nie chciały się jednak na to zgodzić. Z kosztów nie zrezygnujemy, bo my na tę sprawę wydawaliśmy pieniądze na prawników. A sąd tylko potwierdził, że od początku była ona merytorycznie bezpodstawna - mówi wiceprezes Marek Puchalski. Dla niego decyzja sądu kończy sprawę.
- Dla nas to nie jest finał sprawy. Złożyliśmy skargę na wyrok sądu apelacyjnego do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - mówi Małgorzata Kuziak.

Posmak w ustach

W środę 3 marca nasz dziennikarz był wewnątrz mieszkania przy Fredry. Wszedł tam na kilkadziesiąt sekund. Po wyjściu z mieszkania (dodajmy jednak: niewietrzonego, bo nikt w nim nie mieszka) dziwny mydlany posmak czuł na ustach jeszcze przez kilka godzin.

Czytaj również:
Edward Dębicki obchodzi urodziny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto