" Ja nigdzie nie kandyduję i nie należę do żadnej partii, ale nie zgodzę się na to, by gorzowskie matki oraz tak po prostu ludzie chorzy, nie mogli się leczyć tylko dlatego, że Pani ma inne zdanie niż dobra i kompetentna kadra menadżerska w Gorzowie. (...) Jest Pani kobietą, osobą wrażliwą, więc proszę mnie i nas zrozumieć" - pisze m. in. Mariusz Wójcik w liście do marszałek województwa Elżbiety Polak.
A w liście do wojewody Heleny Hatki: "Ja będę głodował do skutku i nikt i nic mnie nie powstrzyma do dnia, gdy szpital otrzyma gwarancję otrzymania należnych pieniędzy. Liczę na Pani wsparcie, bo nie ukrywam, że jest coraz ciężej, ale mieszkańcy Gorzowa zasługują na normalne traktowanie".
Pomimo nawoływań dyrekcji gorzowskiego szpitala do zaprzestania prowadzonej od niedzieli głodówki, Mariusz Wójcik jest zdeterminowany, od wczoraj na dodatek zaprzestał przyjmowania płynów. Informuje też, że protest w żaden sposób nie jest inspirowany przez dyrekcję.
Wicedyrektor gorzowskiego szpitala, Kamil Jakubowski, powiedział, że szpital ze swojej strony zapewnia jedynie opiekę medyczną głodującemu.
Źródło: www.gorzow24.pl
Przypomnijmy: Dyrekcja gorzowskiego szpitala zapowiedziała, że jeśli nie otrzyma wsparcia finansowego, to będzie musiała wstrzymać planowane przyjęcia i ograniczyć się jedynie do wykonywania świadczeń ratujących życie. Takie stanowisko skrytykowały stanowczo władze województwa lubuskiego oraz niektórzy parlamentarzyści. W obronie dyrektora Andrzeja Szmita stanęły natomiast działające w gorzowskim szpitalu związki zawodowe.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?