Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od 2:0 do 2:4. Warta Gorzów pokonała Polonię Bytom po końcówce! To był mecz, którego długo się nie zapomni

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Warta Gorzów
Warta Gorzów Warta Gorzów
Jeszcze kilka dni przed niedzielnym meczem w Bytomie prezes Warty Zbigniew Pakuła zastanawiał się, czy opłaca się wydać pieniądze z biednej klubowej kasy na jeden z najdłuższych wyjazdów, skoro bordowo-granatowi nigdy nie ograli Polonii. Ale już po spotkaniu nie było żadnych wątpliwości, bo gorzowianie wzbogacili się na Śląsku o trzy punkty!

Fakt faktem, w pierwszej połowie inicjatywa należała do gospodarzy. Ale… tak miało być. – Chcieliśmy oddać piłkę Polonii i zagrać z kontrataku. Po przechwycie piłki mieliśmy grać skrzydłami. Wiedzieliśmy, że Polonia bardzo mocno otwiera się na bokach, obrońcy idą bardzo wysoko i zostają dwoma środkowymi obrońcami – mówił „GL” trener warciarzy Mateusz Konefał. – Z drugiej strony, ten element nie do końca nam zafunkcjonował. Przez pierwsze 25 minut fajnie trzymaliśmy się. My nie stwarzaliśmy okazji, ale bytomianie też nam mocno nie zagrozili. Ale przyszły dwie niefortunnie stracone przez nas bramki. Tego nie zakładaliśmy.

Ta pierwsza padła w 27 min, kiedy to Krzysztof Hałdas po rzucie rożnym uderzył piłkę z półwoleja w okienko bramki Piotr Bukowskiego. Bramkarz Warty po tym strzale z ok. 11 m nawet nie drgnął. Osiem minut później było już 2:0. Mateusz Ogrodowski tak wybijał dośrodkowaną futbolówkę w pole karne, że ta odbiła się od Macieja Grudzińskiego i spadła pod nogi niepilnowanego przed polem bramkowym Daniela Iwanka. A temu nie pozostało nic innego, jak po długim rogu pokonać Bukowskiego, który kolejny raz nie miał szans na skuteczną interwencję.

Drugi stracony gol jeszcze bardziej podziałał na przyjezdnych, bo ci zaczęli grać wysokim pressingiem i więcej atakować. I po jednym z takich rajdów Dawid Ufir z prawej strony boiska zagrywał piłkę w szesnastkę. Lot futbolówki Norbert Radkiewicz przeciął tak, że… Warta zaliczyła kontaktowe trafienie. Piłka najpierw odbiła się od lewego słupka, następnie od prawego i zatrzepotała w siatce. Może gdyby golkiper Polonii Dominik Brzozowski nie stał tak wysoko przy tym podaniu, to odbiłby futbolówkę. Ale że stał kilka metrów przed linią bramkową, to nie mógł nic zrobić.

– Ta bramka była przypadkowa, ale po niej dostaliśmy tlen. To była kluczowa rzecz, bo pozwoliła nam w całkiem inny sposób podejść do drugiej połowy – nie ukrywał Konefał.

I faktycznie, jeśli przed przerwą gości nie było na placu gry w ataku, po niej to miejscowi nie istnieli w ofensywie. Jeszcze w 67 min kopnięcie piętą Pawła Krauza nie zaskoczyło Brzozowskiego, ale już dziesięć minut później ten nie spodziewał się, że pokona go Dominik Siwiński, bo ostatecznie to jemu zapisaną tego gola. Chociaż w pierwszej chwili wydawało się, że drugi raz samobója strzelił... Radkiewicz. Tym razem środkowy obrońca niebiesko-czerwonych dokonałby tego po kornerze, a nie z akcji, i głową, a nie nogą.

Było 2:2, ale warciarzy remis nie zadowalał. W 89 min Paweł Krauz zagrał na tzw. ścianę z Karolem Gardzielewicz, przez co grający na lewym boku nowy piłkarz Warty miał przed sobą jedynie bramkarza bytomian. I go pokonał, kopiąc prosto w okienko. Radość na naszej ławce rezerwowych była nie do opisania.

Ale okazało się, że nasi wpadli jeszcze raz w euforię w trakcie regulaminowego czasu. Stało się tak w siódmej doliczonej minucie. Polonia wykonywała rzut wolny, a w polu karnym pojawił się nawet Brzozowski. Jednak ten bramkarz nie dość, że nie strzelił gola, to jeszcze na dodatek nie zdążył wrócić do własnej bramki. Piłkę na swojej połowie przejął rezerwowy Marcel Kasprzak. Mógł uderzać z połowy, ale wolał podbiec nieatakowany przez nikogo jak najbliżej. Gdy to zrobił, ławka eksplodowała. Bo to oznaczało, że trafił do pustej bramki, sędzia zakończył mecz, a Warta wygrała 4:2!

– Chcieliśmy zacząć tak rundę, by móc powiedzieć, że mamy drużynę na trzecią ligę. Łatwo to mówi się po takim zwycięstwie, ale uważam, że zrobiliśmy pierwszy kroczek, by zawalczyć o to utrzymanie. A dziś autobus na pewno będzie wesoły – przyznawał roześmiany Konefał, który akurat w tym momencie z pewnością nie martwił się kontuzją Mateusza Ogrodowskiego. Ale ten zszedł z urazem stawu skokowego, więc z pewnością będzie się czym przejmować przed następną kolejką.

Polonia Bytom – Warta Gorzów 2:4 (2:0)

  • Bramki: Hałgas (27 min), Iwanek (35) – Radkiewicz 2 (42 - samobójcza), Siwiński (77), Gardzielewicz (89), Kasprzak (90+7).
  • Warta: Bukowski – Grudziński, Ogrodowski (od 61 min Duda), Siwiński, Bielawski – Gardzielewicz, Mikołajczak (od 54 Majerczyk), Jachno, Marchel (od 64 min Kasprzak), Ufir (od 64 min Rybicki) – Krauz.
  • Żółte kartki: Jachno, Mikołajczak, Rybicki, Bielawski.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto