Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przykro było na to patrzeć. AZS AJP Gorzów dostał w Polkowicach od BC niezły łomot

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Nie będziemy szczypać się w język, bo dyspozycja gorzowianek była katastrofalna. Jedynie C. Hurt (z piłką) i W. Keller trzymały jako taki poziom
Nie będziemy szczypać się w język, bo dyspozycja gorzowianek była katastrofalna. Jedynie C. Hurt (z piłką) i W. Keller trzymały jako taki poziom Piotr Kaczmarek/AZS AJP Gorzów
To, że BC Polkowice w sobotę odniesie 10. zwycięstwo z rzędu w Energa Basket Lidze Kobiet nie może być zaskoczeniem. Ale to, że wygra 40 punktami, to niespodzianka. Dla PolskiejStrefyInwestycji Enei Gorzów bardzo niemiła. Pocieszeniem jest powrót do gry Anny Makurat, ale ta jest oczywiście daleko od optymalnej formy.

Prowadzący AZS_AJP_Gorzów Dariusz Maciejewski zapowiadał, że przed play offami chce sprawdzić się na tle mocnej drużyny, być może najsilniejszej w lidze. Ale pewnie nie przypuszczał, że ta weryfikacja w przedostatniej serii gier sezonu zasadniczego wypadnie aż tak beznadziejnie. W końcu AZS ma walczyć w tym roku o medale, jednak z taką grą nie będzie łatwo wejść do półfinałów. BC jest w świetnej formie, jednak dyspozycja naszych była chyba poniżej przyzwoitego poziomu.

Sam mecz rozpoczął się od serii celnych rzutów za trzy punktów. Najpierw trafiła Alicja Grabska, później Artemis Spanou, a następnie zza łuku piłkę w koszu umieściła Stephanie Mavunga i po półtorej minucie było 9:0 dla BC. Premierowe punkty dla AZS AJP zaraz potem uzyskała Dominika Owczarzak, ale to była zdobycz z linii rzutów osobistych. Pierwsza „oczka” na konto gorzowianek po akcji z gry wpadły w… 7 min. A to tylko dlatego, że na parkiecie pojawiła Courtney Hurt, bo jej klubowe koleżanki niemiłosiernie pudłowały, też z czystych wypracowanych pozycji, choć do tych wiele razy nie doprowadziły. Polkowiczanki posługując się terminologią siatkarską odrzuciły nasze panie od kosza i akademiczki były zmuszone do oddawania rzutów z dystansu, a że robiły to bardzo nieskutecznie, to rezultat był niekorzystny dla nas. Dopiero właśnie wejście na parkiet amerykańskiej rezerwowej spowodowało, że zawodniczki trenera Dariusza Maciejewskiego zaczęły punktować, i to nie wyłącznie z wolnych. Ale gdyby równo z końcową syreną oznaczającą zakończenie pierwszej kwarty nie pomyliła się z półdystansu Ksenia Tikhonenko, to ta wspomniana silna skrzydłowa z USA była byłaby jedyną, której rzuty wpadały do kosza w trakcie gry. W każdym razie po pierwszych słabych dziesięciu minutach w wykonaniu podopiecznych Maciejewskiego sam wynik nie był taki zły, bo zaledwie 12:19. Wynikało to głównie z tego, że u pomarańczowych trochę spadł procent celności zza linii 6,75 m.

Niemniej na koniec drugiej ćwiartki ten wyniósł 41 proc., bo miejscowe trafiły dziesięć trójek na 24 oddane. Do wymienionej na początku trójki dołączyły Klaudia Gertchen, Sasa Cado, Weronika Gajda i Erika Wheeler, ale to Spanou uczyniła to trzykrotnie. Dla porównania – w pierwszej połowie przyjezdne miały trzy próby i ani jedną udaną… AZS grał tak słabo, że aż Maciejewski nie denerwował się tak jak to bywało. Zdarzało się charakterystyczne dla naszego szkoleniowca wymachiwanie rękoma ze złości, ale też bezradne łapanie się za głowę. Tak stało się po tym, jak fatalna tego dnia Jones dosłownie potknęła się z piłką o swoje nogi i upadła. Tych błędów ze strony amerykańskiej czwórki, i nie tylko, było zresztą znacznie więcej. Nawet wracająca po dwumiesięcznej przerwie Anna Makurat nic nie wniosła, ale akurat po niej nikt tego nie oczekiwał. Ba, chyba nieliczni spodziewali się, że ta w ogóle wystąpi w sobotę w Polkowicach, bo Maciejewski przekonywał, że mierząca 183 cm 22-latka potrzebuje czasu, by ponownie dostać minuty w rozgrywkach ligowych. A skoro zaprezentowała swoje umiejętności, to znaczy, że z jej kręgosłup jest już gotowy na nieco większe obciążenia i grę w kontakcie z przeciwnikiem. Bądź co bądź, to przecież nie ona miała być liderką w tym zawodach, a Jones czy Borislava Hristova, będąca niby jedną z gwiazd EBLK w tej kampanii. Ale ta dwójka pierwsze punkty z gry zdobyły w samej końcówce tej części gry, to trudno dziwić się, że przewaga BC rosła z każdą upływającą minutą. Tak było i po przerwie, niestety.

W drugiej połówce polkowiczanki jeszcze szybciej dzieliły się piłką na obwodzie, i czy nasze ustawiły strefę czy broniły inny systemem, to i tak kosz akademiczek był dziurawiony z dystansu. Za to u nas grę ciągnęła Wiktoria Keller, która w pewnym momencie była jedyną z gorzowianek, mogącą skutecznie wykończyć akcję, zwłaszcza po dwutakcie.

Miejscowe rzadko kiedy myliły się za trzy, miały prawie 50 proc. skuteczności, goście zaś sześć razy chybiły... A Hristova już w trzeciej kwarcie wyglądała na taką, która czeka na koniec starcia. Taka była rezygnacja.

BC Polkowice 87 - AZS AJP Gorzów 47

  • Kwarty: 19:12, 21:8, 28:16, 19:11.
  • BC: Spanou 15 (5x3), Wheeler 13 (2x3, 12 asyst), Grabska 13 (3x3), Mavunga 11 (1x3, 10 zbiórek), Gajda 6 (2x3, 4 straty, 3 przechwyty) oraz Gertchen 14 (4x3), Zięmborska 6 (2x3), Cado 5 (1x3), Puter 2, Talenga 2 (4 straty), Jeziorna 0.
  • PolskaStrefaInwestycji Enea: Hristova 7 (3 przechwyty), Tikhonenko 6, Owczarzak 6 (3 asysty), Jones 5 (7 zbiórek, 3 przechwyty, 5 strat), Matkowska oraz Hurt 13, Keller 10, Dźwigalska 0 (3 asysty), Makurat 0.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto