Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warta Gorzów chciała zagrać inaczej niż zwykle z Pniówkiem Pawłowice i to nie wyszło

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Warta Gorzów - Pniówek Pawłowice
Warta Gorzów - Pniówek Pawłowice Alan Rogalski
Warta z jednej strony oczywiście chciała wygrać sobotni mecz z Pniówkiem Pawłowice, rozgrywany na stadionie OSiR-u przy ul. Olimpijskiej, ale z drugiej gorzowianie zamierzali to osiągnąć inaczej niż w większości meczów w rundzie rewanżowej trzeciej ligi grupy trzeciej. Efekt był taki, że sukcesu brak.

Warciarze mieli grać wysoko, a więc linia obrony miała być ustawiona daleko od bramki strzeżonej przez Piotra Bukowskiego. Podopieczni Mateusza Konefała mieli też częściej utrzymywać się przy piłce od Pniówka i dzięki temu stwarzać więcej sytuacji strzeleckich. I faktycznie tak było, bo pawłowiczanie biegali za futbolówką, nie mając jej przy nodze, ale na tyle skutecznie przesuwali się całą drużyną w defensywie, skracali pole, że nasz zespół nie kreował akcji podbramkowych, a jedynie rozgrywał piłkę w okolicach szesnastki. A jak się prowadzi grę, to trzeba przynajmniej uderzać na bramkę, choćby z dystansu, i to celnie, by móc wykorzystać tę przewagę w posiadaniu. Skoro nie można wbiec z futbolówką w pole karne. To się nie stało. Przez całą pierwszą połowę Bartosz Gocyk nawet nie spocił się.

– O tym też rozmawialiśmy przed meczem i w przerwie. Słowa to jedno, a wykonanie to drugie. Dziś zawodnicy po prostu nie odnaleźli się w ataku pozycyjnym. Początek nawet był fajny, bo podchodziliśmy pod bramkę przeciwnika, natomiast nie było decyzyjności. O niej powiedzieliśmy sobie w przerwie. Nie było strzałów, wrzutek, nic z tej gry nie klarowało się. Nic nie działo się – przyznawał trener Warty Mateusz Konefał.

Co prawda pod koniec połówki niecelnie strzelali Mateusz Ogrodowski czy Marcel Kasprzak, ten drugi nie raz, ale za każdym razem wysoko nad „świątynią” Gocyka. Wszystko to działo się już przy 1:0 i 2:0 dla GKS-u. Najpierw w 13 min Piotr Trąd pokonał uderzeniem z dystansu Bukowskiego, trafiając do siatki przy prawym słupku, a następnie w 39 min samobója po rzucie rożnym strzelił Dawid Ufir. Warto dodać, że ten korner został wywalczony właśnie po przechwycie i kontrataku.

– Pniówek najzwyczajniej w świecie nas wypunktował. Grał tak mądrze, jak my radziliśmy sobie na wyjazdach. A więc grając cierpliwie i czekając na stały fragment czy kontrę. Czekając właśnie na to, aż zespół przeciwny mocno otworzy się i straci jakąś piłkę. Dlatego jest taki wynik, a nie inny – stwierdził Konefał.

W drugich czterdziestu pięciu minutach nasi może i grali bardziej ambitnie, ale na placu obraz za bardzo nie zmieniał się. Wprawdzie w 55 min Gocyk został zmuszony do interwencji, po strzale z ok. 7 m Dawida Ufira w środek bramki, ale na nic więcej nie było nas stać. Jeszcze w 75 min Adrian Bielawski z ok. 11 m kopnął piłkę tak, że ta po rykoszecie mogła wpaść „za kołnierz” Gocyka, a nie do jego „koszyka”, ale to by było tyle. Ślązacy nadal grali blisko siebie, więc miejsca zbytnio nie było, też w polu bramkowym, gdy gospodarze atakowali. Przestrzeni zaczęło się robić więcej na połówce miejscowych i z tej okazji po raz trzeci skorzystali gracze Jana Furlepy. W 82 min, gdy Grzegorz Glapka przelobował Bukowskiego w sytuacji sam na sam. Na koniec, w doliczonym czasie głową po rożnym futbolówkę do sieci skierował Jakub Duda.

Czy biorąc pod uwagę przebieg tego meczu Konefał żałuje, że jego ekipa nie oddała piłki, tak jak było to nieraz w innych spotkaniach? – Teraz taką tezę można by przyjąć, natomiast jeżeli miałbym jeszcze raz grać ten mecz, to chyba tak samo bym do tego podszedł. W końcu kiedyś moi zawodnicy musieli podjąć taką grę i stanąć naprzeciw takim wymaganiom – mówił szkoleniowiec i nie ukrywał, że w środku aż się gotuje. – Jestem zdenerwowany. Ale widzę, że zawodnicy też. Szkoda, że dopiero przy 0:2 wstąpiło w ich inne nastawienie. Jednak za nie należą im się brawa. W każdym razie wynik jest dla nas bardzo niekorzystny i nasza sytuacja przez to jest bardzo mocno skomplikowana.

To prawda, bo Warta na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ma punkt przewagi nad strefą spadkową i starcia w Kluczborku z MKS-em, też walczącym o utrzymanie oraz ze Ślęzą Wrocław w Gorzowie, wiceliderem tabeli. Emocje będą więc do ostatniej serii tej kampanii.

Warta Gorzów - GKS Pniówek Pawłowice 1:3 (0:2)
Bramki: Duda (90) - Trąd (13), Ufir (39 - samobój), Glapka (82).
Warta: Bukowski - Majerczyk, Ogrodowski, Siwiński, Bielawski - Gardzielewicz, Mikołajczak (od 46 Burzyński), Jachno (od 46 Rybicki), Ufir (od 81 Duda) - Kasprzak (od 76 Śledzicki) - Krauz.
Żółte kartki: Bielawski, Majerczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto