Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielka czystka w magistracie. Pracę straciło 20 osób. Kilkadziesiąt innych jest przeniesionych

Tomasz Rusek
archiwum Gazety Lubuskiej
Urząd Miasta to potężna „firma”. Pracuje w niej aż 547 osób. Właśnie przeszła kadrową rewolucję, o której huczy całe miasto. - Spędzono nas na korytarz. Stało z 25 osób. Zero informacji. Patrzyliśmy po sobie, nikt nie wiedział, o co chodzi. Wszyscy w stresie - opowiadała nam wczoraj o okolicznościach wielkich zwolnień w magistracie jedna z urzędniczek.

A potem zaczęło się wywoływanie ludzi. Dosłownie wychodził ktoś z sekretariatu i palcem pokazywał: - Pan, pan, pani... zapraszam do środka - padało. A w gabinecie: wypowiedzenia. Co ciekawe, ludzie dostawali je w oparciu m.in. o nowy regulamin, którego... nie widzieli na oczy. Bo wszedł w życie w tym samym dniu, co zwolnienia, a opublikowany był już po przeprowadzeniu rozmów!
- Owszem, to zgodne z prawem. Ale czy z dobrym obyczajem? - mówi Tadeusz Tomasik, jeden ze zwolnionych, który zgodził się mówić pod nazwiskiem. Wiemy też, że kilka osób przypłaciło spotkanie z 11 lutego łzami. Przypomnijmy: gdy Jacek Wójcicki szedł po wygraną w wyborach w listopadzie zeszłego roku mówił „GL”: - Nie będę miotłą. Od lat współpracowałem z tymi urzędnikami, wysoko ich oceniam.
Oceniał ich tak jeszcze przed tygodniem. Jednak 10 lutego w wydziałach rozdzwoniły się telefony. Ustaliśmy, że żadna z wzywanych osób nie wiedziała, po co ma stawić się w głównym budynku. - W toku jest sporo spraw i inwestycji. Wielu z nas zasiada w różnych zespołach, każdy sądził, że idzie na rozmowę o jakimś projekcie - dodaje kolejny z rozmówców. Dopiero na miejscu, gdy spotkali się na korytarzu w różnym gronie zrozumieli, że zacznie się zwalnianie.
Zgodnie z warunkami wypowiedzenia są teraz na urlopach. Po nich nie muszą „świadczyć pracy”, ale do końca marca będą pobierać pensje. W przypadku dyrektorów chodzi o 7-8 tys. zł brutto.

Prezydent Jacek Wójcicki zapewnia, że wszystkich, których pożegnał, ocenia wysoko. Ale zmienia się organizacja pracy, system załatwiania spraw, sposób podejścia do „klientów” (czyli do nas, obywateli). Niezbędny jest więc być dopływ świeżej krwi. No i przez zmiany kadrowe - jak zapewnia prezydent - nie ma mowy o żadnych przestojach czy problemach. Urząd działa normalnie, a wydziały pod nowym kierownictwem robią swoje.
Prezydent mówi, że dla niego zwolnienia też były ciężkie. - Niewielu uwierzy, ale przeżyłem je mocno. To okropne chwile, bo każdy człowiek to przecież zobowiązania, życie rodzinne, płatności. Ale musimy zmienić urząd w sprawną maszynę i zmniejszyć zatrudnienie - wyjaśnia (wywiad z prezydentem w najbliższym „Głosie Gorzowa”). Dodaje, że być może ktoś ze zwolnionych „znowu znajdzie prace w urzędzie”. Na nowe i zwolnione stanowiska będą lada dzień ogłaszane konkursy.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto