Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wioślarki AZS AWF Gorzów z dużo większym optymizmem po Pucharze Świata. Teraz trenują w Zakopanem przed mistrzostwami Europy

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Od czwartku biało-czerwone przebywają w Zakopanem, m.in. Katarzyna Boruch z (lewej) i Weronika Kaźmierczak
Od czwartku biało-czerwone przebywają w Zakopanem, m.in. Katarzyna Boruch z (lewej) i Weronika Kaźmierczak Archiwum prywatne
W czwartek w Zakopanem wioślarki AZS AWF Gorzów rozpoczęły obóz przygotowawczy do mistrzostw Europy. Przystępują do niego po całkiem niezłym Pucharze Świata.

W nim w ostatni weekend w szwajcarskiej Lucernie Katarzyna Boruch w czwórce podwójnej zajęła czwarte miejsce, z koleżankami z kadry.

– Z jednej strony bardzo szkoda, bo niewiele nam zabrakło do brązowego medalu. Ale z drugiej strony widzimy, że ze startu na start rozpędzamy się. W końcu. Bo wcześniej, tak do tysięcznego metra trzymałyśmy się z innymi osadami, ale potem wszystkie te ruszały, a my zostawałyśmy w miejscu. Fajne jest to, że teraz jesteśmy w stanie całe dwa kilometry utrzymać się w stawce. I podejmować walkę. Wiemy, że w Zakopanem, a potem w Wałczu będziemy musieli ten finisz doszlifować, to nasze wspólne odbicie. Tak by na ostatnich metrach jeszcze napędzić łódkę. I nie pozwolić uciec innym dziewczynom. Ale naprawdę jesteśmy dobrej myśli. Ten start, po tym wszystkim, co się działo do tej pory, trochę podbudował – mówi nam gorzowianka, która była rezerwową na igrzyskach olimpijskich w Tokio.

Grupa wioseł krótkich w Japonii zdobyła srebrny medal, ale po olimpijskim sezonie kilka zawodniczek zrezygnowało ze szkolenia centralnego i skład osady na ten rok szkoleniowcy budowali na nowo. Jednak tworzone przez nich załogi nie stanęły na podium w ani jednym z trzech tegorocznych Pucharów Świata. Do dwóch z tych łódek wsiadała właśnie Boruch.

– Jesteśmy młodą osadą. W tym składzie startowałyśmy na pierwszym Pucharze Świata w Belgradzie, ale na zupełnie innych pozycjach. Niekoniecznie ktoś musi wysiąść z łódki, by wprowadzać do niej jakieś zmiany, jednak każda pozycja w niej jest specyficzna i każda rządzi się swoimi prawami. Ja mam zupełnie inne odczucia, czy siedzę na pierwszej czy na innej pozycji. Musiałyśmy się więc trochę zgrać. Cały ostatni obóz poświęciłyśmy na to, by pływać tak, jak teraz siedziałyśmy. Widać, że to przyniosło jakieś efekty – przekonuje akademiczka.

Czy ta żałuję, że ta selekcja trwała tak długo i dopiero kilka tygodni przed sierpniowymi ME w niemieckim Monachium wykrystalizował się skład czwórki podwójnej?

– Z jednej strony nie, bo to kwestia zdobywania doświadczenia – przyznaje Boruch i dodaje: – Wiedziałam, że będziemy sprawdzane. Była nas piątka. Wcześniej z Pauliną Chrzanowską szóstka. Siłą rzeczy było wiadome, że ktoś musiał wysiąść z tej osady. Przed pierwszym Pucharem Świata trener zapowiedział, ze wsiądę w Belgradzie, a na drugim będzie sprawdzał Olgę Michałkiewicz. I ja w Poznaniu wtedy popłynęłam dwójkę podwójną z Pauliną, ale to na pewno nie był udany wyścig. Ale podbudowało mnie to, że z powrotem mogłam wrócić do czwórki i trener nie kierował się tylko tym, co się działo w Poznaniu. I to na razie sprawdza się.

Jest druga czwórka

Wspomniana Michałkiewicz na ostatni PŚ (po startach kolejno w dwójce podwójnej i czwórce podwójnej) wróciła do czwórki bez sterniczki, w której – choć oczywiście w całkiem innym składzie – zakończyła olimpijską rywalizację jako szósta. Z powodzeniem, bo ta osada składająca się m.in. Zuzanny Lesner i Weroniki Kaźmierczak, z jej młodych klubowych koleżanek, w finale A była szósta.

– Ten skład pokazał, że jeszcze mamy bardzo duży zapas. Wiemy, nad czym mamy pracować. I jesteśmy świadome tego, co jeszcze możemy osiągnąć. Wygrany repasaż bardzo nas podbudował, choć szkoda, że w finale nie starczyło sił. Jednak i tak jesteśmy coraz bliżej stawki. Goniliśmy ją co puchar. One nie są poza naszym zasięgiem – stwierdza dla „GL” Kaźmierczak. – Razem trenowałyśmy w sumie około dwóch tygodni. Zmieniłyśmy do tego ustawienia łodzi. Skręciłyśmy ją w inny sposób niż dotychczas. To też było duże wyzwanie, ale bardzo pozytywnie to skończyło się, więc będziemy szły w tym kierunku.

Ona, podobnie zresztą jak Zuzanna Lesner, debiutowały w PŚ w tym roku.

- Dla mnie każdy puchar był w innym składzie, na innej pozycji w łodzi. I każdy był wyzwaniem. Dopiero na tym trzecim w Lucernie poczułam, że to jest ta osada, z którą trzeba iść. Bo naprawdę jesteśmy superteamem. My dogadujemy się, trener z nami. Rozumiemy się w łódce, mimo że pływamy bardzo krótko - oceniła Kaźmierczak.

Podprowadzające Stali Gorzów

Tak podprowadzające Stali Gorzów zachęcają do kibicowania żó...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto