Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GORZÓW WLKP. Tragedia na Słowiance. 54-latek, który utonął we wrześniu na basenie miał spędzić pod wodą 35 minut

Redakcja
W dniu tragedii Słowianka została zamknięta.
W dniu tragedii Słowianka została zamknięta. Sandra Soczewa
Do tragedii na Słowiance doszło 4 września. To właśnie tego dnia 54-letni mężczyzna utonął na basenie sportowego kompleksu. Rodzina zmarłego mówi, że spędził on pod wodą 35 minut, a ratowniczka przez cały ten czas nawet nie wstała z krzesła, chociaż była odpowiedzialna za bezpieczeństwo korzystających z pływalni.

O tragedii na basenie pisaliśmy m.in. w środę 4 września. To właśnie tego dnia 54-letni gorzowianin wybrał się na basen. Na pływalni pojawił się około godz. 13.00. Niewiele później stwierdzono już jego zgon. A przecież nic nie zapowiadało tej tragedii...

- Tata był wysportowanym, sprawnym człowiekiem. Miał żółty czepek, uwielbiał kajaki, na Słowiankę miał karnet i regularnie z niego korzystał. Miał też kwalifikacje ratownika wodnego. Z zawodu był ratownikiem medycznym - opowiada nam Seweryn Mandziuk.

Rodzina zmarłego: 35 minut spędził pod wodą!

Sprawą zajęła się prokuratura. Sekcja zwłok wykazała, że 54-latek podczas pływania dostał zawału serca. Czy to on był bezpośrednią przyczyną zgonu mężczyzny?

- Zawał to nie wyrok - mówi Seweryn. I dodaje: - Mam wrażenie, że w ten sposób wszyscy chcą uciec od odpowiedzialności i zasłonić się tym, że tata dostał zawału, kiedy był na basenie. A prawda jest taka, że on spędził 35 minut pod wodą! Gdyby ratowniczka natychmiast zareagowała, w momencie, gdy znalazł się pod wodą, to do tej tragedii by nie doszło.

Płynął kraulem, przewrócił się na plecy, trzy razy machnął ramionami i zanurzył się pod wodą

Syn 54-latka w rozmowie z "GL" powołuje się na dokumenty, jakie otrzymał w tej sprawie od policji - to pisemny zapis tego, co ujął monitoring. Jasno z nich wynika, że gorzowianin o godz. 13.51 zniknął po wodą, a o godz. 14.26 został z niej wyciągnięty.

- Tata płynął kraulem, przewrócił się na plecy, trzy razy machnął ramionami i zanurzył się pod wodą - opowiada nam mężczyzna.
Zapis monitoringu wykazuje też, że ratowniczka przez wspomniane 35 minut cały czas siedziała na krześle. - Gdyby wstała, to by widziała, że tata jest pod wodą. To basen, a nie jezioro. Tu widać wszystko - mówi syn zmarłego. Na nagraniu przez chwilę pojawia się też inna ratowniczka. Ta z kolei idąc wzdłuż linii brzegowej nie patrzy na basen tylko przed siebie. - Porozmawiały przez chwilę i w ogóle nie skontrowały, co dzieje się na basenie - dodaje S. Mandziuk.

Ratowniczka siedziała na krześle. O zdarzeniu poinformował ją inny mężczyzna

Wiadomo też, że 54-latka leżącego pod wodą zauważył mężczyzna, który pływał na innym torze basenu. Początkowo myślał, że 54-latek nurkuje. Jednak po jakimś czasie zaniepokojony tym, jak długo mężczyzna jest pod wodą, zaalarmował ratowniczkę. Ta wtedy podbiegła, zobaczyła co się stało. I rozpoczęła się akcja. - Co do jej przebiegu nie mam zastrzeżeń. Ratownicy robili co mogli, by uratować tatę. Ale co mogli zrobić, skoro spędził 35 minut pod wodą? Miał 10 litrów wody w organizmie... A wszystko przez nieuwagę i nieodpowiedzialność ratowników - mówi wprost Seweryn Mandziuk

Ratownicy nie stracili pracy, ale...

Na tę chwilę prokuratura nie odnosi się do sprawy z uwagi na „toczące się postępowanie”, które prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Nikt nie usłyszał też zarzutów. Na razie postępowanie prowadzone jest "w sprawie", a nie "przeciwko".

O komentarz poprosiliśmy też zarząd Słowianki. Ten odesłał nas do rzecznika miasta, Wiesława Ciepieli. Rzecznik magistratu ze względu na toczące się śledztwo też nie odniósł się do tego, czy prawdą jest, że 54-latek spędził pod wodą 35 minut. Przyznał natomiast, że Słowianka również wyjaśnia to zdarzenie.

A co z ratownikami?

- Wszyscy ratownicy pracujący tego dnia zostali przesunięci do innej pracy, co wydało się konieczne władzom Słowianki. Te osoby obecnie wykonują prace o charakterze technicznym i administracyjnym

- powiedział nam W. Ciepiela.

Syn zmarłego, Seweryn Mandziuk podkreśla, że zależy mu na tym, aby do ludzi dotarła ta informacja w jaki sposób doszło do tej tragedii. - Korzystamy z basenów, bo mamy zaufanie do ratowników. Do ich kwalifikacji i tego, jak podchodzą do pracy. Okazuje się jednak, że nie wszyscy pracujący na naszym basenie, który można powiedzieć, jest wizytówką miasta, podchodzą do swojej pracy z należytą odpowiedzialnością. Mieszkańcom ta wiedza się należy. A władze Słowianki powinny tak dobierać kadrę, by do takiej tragedii już nigdy więcej tutaj nie doszło - powiedział nam syn zmarłego 54-latka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: GORZÓW WLKP. Tragedia na Słowiance. 54-latek, który utonął we wrześniu na basenie miał spędzić pod wodą 35 minut - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto