Napis "I ♥ Gorzów" rozpalił radnych. Czy powstanie?

„Jak można na takie bzdury wydawać publiczne pieniądze? Apeluję do radnych - nie popierajcie takich bzdur” - napisał we wtorkowy wieczór Sebastian Pieńkowski z PiS, wiceprzewodniczący rady miasta. Swój post na Facebooku umieścił kilkanaście godzin przed wczorajszą sesją rady miasta. W jej trakcie radni decydowali o zabezpieczeniu finansowym projektów, które zwyciężyły w Budżecie Obywatelskim 2021.
Jednym ze zwycięskich pomysłów jest podświetlany napis „I ♥ Gorzów”, który miałby stanąć w jednym z trzech miejsc: nad Schodami Donikąd, bulwarze przy Wildomie lub w okolicach Czerwonego Spichlerza po drugiej stronie Warty oraz mostu Staromiejskiego. Ma kosztować 450 tys. zł. i zwyciężył w pakiecie z innymi - drobniejszymi - pomysłami, m.in. dwoma muralami.

Oprócz radnego Pieńkowskiego głos, już wcześniej, zabrała radna Alicja Burdzińska, także z PiS. Napisała interpelację do prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego. „Czy faktycznie musimy mieć na naszym gorzowskim niebie wypisane „I”? Może jednak bardziej zadziała i będzie bardziej czytelne hasło: Mam Gorzów w sercu?” - czytamy w interpelacji.
Wśród części gorzowian zawrzało.
- Radni mają działać dla dobra wszystkich mieszkańców Gorzowa, nie tylko dla wybranych. Po to jest właśnie budżet obywatelski, by każdy mógł przedstawić swój pomysł na Gorzów - uważa Małgorzata Witkowska, która sama zgłasza pomysły do budżetu obywatelskiego. Nasza Czytelniczka w taki sposób odpowiedziała S. Pieńkowskiemu, który uważa: „To, że ludzie mają głupie pomysły na wydanie publicznych pieniędzy, nie oznacza, że radni mają je popierać. Właśnie jesteśmy od tego, by blokować nieracjonalne inwestycje. Słomiane misie z Barei” - napisał radny na Facebooku.

- Ja sprawę tego napisu obserwowałam od dłuższego czasu. Mieszkańcy zostali podprowadzeni, bo ten pomysł został przemycony w pakiecie z innymi pomysłami - mówiła GL wczoraj przed sesją radna Burdzińska (urzędnicy temu zaprzeczyli - dop. red.). Na napis „I ♥ Gorzów” nie zgadza się z kilku powodów.
- To jest podprogowe promowanie jednego z klubów radnych, czyli Kocham Gorzów. „Ich liebe Gorzów”, „I love Gorzów” czy „Ja lublu Gorzów” znaczą to samo. To będzie skandal na cały kraj, jeśli taki napis będzie w Gorzowie. Miesiąc temu inni radni mieli problem, by wydać dużo mniej pieniędzy na instalację upamiętniającą Wydarzenia Gorzowskie (ostatecznie pomysł przeszedł - dop. red.), a teraz chcą wydać 450 tys. zł? Budżet budżetem, ale to manipulacja - mówiła nam radna.
- To jest ingerencja w decyzję mieszkańców. To przecież oni głosowali za tym napisem. Nie jest żadną promocją klubu Kocham Gorzów, bo jego radni byli za rozbudową skateparku. Takie napisy są w wielu innych miastach. Jest przecież „I ♥ Szczecin” czy „I ♥ Zielona Góra”. Dlaczego radni PiS-u nie protestowali, gdy trwało głosowanie? - mówi nam Monika Drubkowska, pomysłodawczyni napisu.
Urzędnicy sporu o napis komentować oficjalnie nie chcą. Zwracają jednak uwagę na zapis ustawy o samorządzie gminnym. Artykuł 5a, ustęp 4 brzmi: „Rada gminy w toku prac nad projektem uchwały budżetowej nie może usuwać lub zmieniać w stopniu istotnym zadań wybranych w ramach budżetu obywatelskiego”.
- Szkoda, że nie wszyscy radni znają tę ustawę - mówią anonimowo.

- Chciałabym zaapelować o dozę zastanowienia się. Będziemy jednym z wielu miast z takim hasłem. Może pomyślmy o innym haśle promującym Gorzów - mówiła radna Burdzińska. Na początku sesji wniosła o zdjęcie projektu tej uchwały z porządku obrad. Sytuacja była tak napięta, że radny Jerzy Synowiec (klub Kocham Gorzów) rzucił nawet: - Pani Burdzińska jest chyba pod wpływem alkoholu czy środków odurzających - mówił. Postulował nawet, by przewodniczący rady Jan Kaczanowski zawiadomił służby, które dotarłyby do radnej (sesja była on-line) i ją zbadały.
- Chciałbym wnieść o aspekt ekonomiczny, myślę, że nikt nie przewidywał sytuacji, jaką mamy. Mamy znacznie ważniejsze wydatki dotyczące spraw bieżących, jak zakup karetki. Wydawanie pieniędzy na promocję miasta nie jest zasadne. Każdy rozsądny radny nie powinien się na to zgodzić - dodawał radny Robert Anacki, kolega klubowy Burdzińskiej.
- Uważam, że istotnym elementem, żeby uchylić, jest właśnie to, że suma wydawana na ten projekt jest nieadekwatna do samego projektu - wtórował Sebastian Pieńkowski, kolejny z radnych PiS. - Wydawanie pieniędzy w takiej ilości, tylko dlatego, że kilku obywateli Gorzowa przyszło i coś takiego sobie wymyśliło, można prawnie podważyć - dodawał.

Zupełnie inne zdanie miał radny Piotr Wilczewski z Koalicji Obywatelskiej: - Po to jest budżet obywatelski, żeby to mieszkańcy decydowali. Budżet obywatelski jest dla mieszkańców i tego się trzymajmy. To nie nasza rola, by opiniować pomysły z tego budżetu - mówił.
- Gorzowski budżet obywatelski podawany jest jako modelowy przykład budżetu obywatelskiego, który mocno włącza mieszkańców w wydatkowanie pieniędzy. Ten model został wypracowany przez mieszkańców, co dziś się sprawdza - mówił z kolei wiceprezydent Jacek Szymankiewicz.
- Proszę o to, by przegłosować to na nie, mamy być głosem rozsądku jako radni - ripostował radny Pieńlkowski.

Ostatecznie pieniądze na napis „I ♥ Gorzów” radni zabezpieczyli. Napis powinien zostać zamontowany w przyszłym roku. W której z trzech lokalizacji? Miejsce wskażą urzędnicy, a później skonsultują je z pomysłodawczynią. Jeśli nie będzie zgody, o zdanie prawdopodobnie zostaną zapytani gorzowianie.

Czytaj również:
Jak powstawał Gorzów?

WIDEO: Gorzów Wlkp.: Rusza remont zabytkowej willi Jaehnego