Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kanalizacja jak śmietnik. Pampersy i resztki jedzenia zapychają rury w gminie Santok

Magdalena Marszałek
Magdalena Marszałek
Wielu mieszkańców traktuje kanalizację jak śmietnik.
Wielu mieszkańców traktuje kanalizację jak śmietnik. GZUK w Santoku
Kanalizacja to nie śmietnik - przedsiębiorstwa wodociągowe powtarzają to hasło jak mantrę. Tymczasem do odpływów wciąż trafiają przedmioty i substancje, które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Niektóre są bardzo kłopotliwe, bo powodują zatory oraz poważne awarie. Z tym problemem boryka się między innymi Gminny Zakład Usług Komunalnych w Santoku.

Dziesiątki zatorów i awarii

Każdego roku pracownicy Gminnego Zakładu Usług Komunalnych w Santoku na administrowanym przez siebie terenie usuwają dziesiątki zatorów i awarii powstających w wyniku wrzucania do kanalizacji różnego rodzaju odpadów.

Sieć kanalizacyjna została zaprojektowana i wykonana, aby przyjmować nieczystości sanitarne z kąpieli, mycia, prania i toalet. Jednak wraz ze ściekami płyną także inne odpady, które powodują zatykanie przewodów kanalizacyjnych i spiętrzenie ścieków w kanałach. Następstwem tego są zatory i awarie. Ten problem w ostatnim czasie bardzo się nasilił. Kiedyś nasi pracownicy usuwali takie usterki raz na miesiąc czy dwa. Teraz takie sytuacje zdarzają się kilka razy w tygodniu - mówi Łukasz Bak, kierownik Gminnego Zakładu Usług Komunalnych w Santoku.

Do kanalizacji trafia wszystko

Przyłącze kanalizacyjne ma średnicę kilkunastu centymetrów. Wbrew pozorom wcale nie trzeba wiele, aby je zablokować. Tymczasem do kanalizacji powszechnie trafiają patyczki higieniczne, ręczniki, podpaski i pampersy. Najgorsze są jednak nawilżane chusteczki z dodatkiem bawełny czy nylonu, które nie rozpuszczają się w wodzie.

W kanalizacji ląduje dosłownie wszystko. To są artykuły higieniczne, przeterminowane leki, resztki jedzenia, kości po drobiu czy plastikowe woreczki. Prawdziwą zmorą są chusteczki nawilżane, które wraz z innymi odpadami przyklejają się do ścian kanałów, pęcznieją pod wpływem wody i tworzą zbite masy, co prowadzi do zapychania rur - tłumaczy Łukasz Bak.

Jedną z najbardziej uciążliwych, a zarazem najczęściej trafiającą do ścieków substancją jest także tłuszcz.

Zużyte oleje roślinne nie rozpuszczają się w wodzie, więc trudno je usunąć. Wlewane do kanalizacji tężeją, a następnie osadzają się na ścianach rur i zmniejszają ich średnicę. W ten sposób tworzą się zatory, które uniemożliwiają prawidłowy przepływ ścieków - dodaje Łukasz Bak.

Usuwanie awarii sporo kosztuje

Każda taka substancja lub przedmiot może spowodować zatkanie sedesu lub zablokowanie rury odpływowej, a w konsekwencji doprowadzić do poważnej awarii, której usunięcie bywa bardzo kosztowne.

Kiedy taki czop czy masa utworzona z posklejanych elementów dotrze do przepompowni, uszkadza i niszczy pompy. Koszt usuwania awarii sieci czy wymiany pomp jest bardzo wysoki i wpływa na ostateczną cenę odbioru ścieków na zlewni. Dlatego od tego roku podjęliśmy decyzję, że w uzasadnionych przypadkach, podczas usuwania awarii na przyłączu kanalizacyjnym, które spowodowane są niewłaściwą eksploatacją, naprawy będą wykonywane na koszt właściciela danej nieruchomości - mówi Łukasz Bak.

Kierownik Gminnego Zakładu Usług Komunalnych w Santoku przypomina też, że wszystkie odpady zamiast do kanalizacji, powinny trafiać do odpowiednich pojemników na śmieci.

Zobacz również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto